Menu
plik foto id: 1400519832

Szanowni Mieszkańcy!

Uprzejmie informujemy, że w dniu 31 grudnia 2024 r. (wtorek, Sylwester)
Urząd Miejski w Zdunach będzie czynny do godz. 13:00. 

Obsługa interesantów w kasie urzędu będzie odbywać się do godz. 11:00.
Płatności można dokonywać wyłącznie gotówką. 

Za utrudnienia przepraszamy.

Referat historyczny Krzysztofa Grobelnego

Krzysztof Grobelny w referacie historycznym wygłoszonym podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej Zdun z okazji 750-lecia miasta Zduny 23 czerwca 2017 r.

Święto Miasta to czas na zatrzymanie się nad trwaniem i przemijaniem. W ten szczególny dzień historia pozwala świętować niesamowity czas wyjątkowego jubileuszu, a mianowicie:

  • 750 - lecie alokacji miasta i 750 - lecie parafii św. Jana Chrzciela, kanonizacji pierwszej patronki Kościoła Jadwigi Śląskiej, oraz
  • 150 - lecie klasztoru sióstr Świętego Wincentego a Paulo.

Biorąc pod uwagę 7,5 wieków istnienia miasta przeliczając na dni wychodzi 273.750 dni historii, co daje 6.570.000 mln godzin. W tym położeniu warto zadać sobie pytanie o tożsamość miasta i moją. Bo tożsamość miasta to obraz miasta, to wartości, które ludzie
w poszczególnych wiekach wnosili do historii miasta. Nie można wyjechać ze Zdun bez osobistej autorefleksji nad własną tożsamością.

Słynny piewca pokoju powiedział: „Podaruj swoim bliskim, tym których kochasz skrzydła, by mogli latać, korzenie, aby wracali i powody, aby zostali.

Spoglądając na korzenie historii miasta można zauważyć, że przez wieki nastąpiła wyraźna wymiana ludzi, gdyż historię Zdun tworzyli zarówno niemieccy mieszkańcy, żydowscy sąsiedzi czy mieszkańcy Zdun Polskich i potomkowie tych narodowości.

Zdunowianie dzisiaj są dziedzicami tej wielokulturowej historii na zasadach adaptacyjnych. Mieszkańcy są właścicielami wybudowanych przez nich domów, odziedziczyli układ przestrzenny miasta, jako spadkobiercy dziedzictwa kulturowego podziwiają kościoły. To wszystko ma wpływ na to kim dzisiaj jesteśmy i jak Zduny są postrzegane przez swoich mieszkańców i przyjezdnych.

To, że Zduny są najstarszym miastem w powiecie krotoszyńskim to powód do dumy. To zdecydowany atut miasta. Pomimo powszechnemu na świecie kultowi młodości, przypomniano o przeszłości.

Zduny to miejsce niezwykłe, które posiada genius loci czyli ducha opiekuńczego, coś, co sprawia, że dana przestrzeń jest jedyną w swoim rodzaju, przyciąga określone sytuacje. To w jakiś sposób buduje i wpływa na poczucie dumy.

Samo położenie miasta Zduny na granicy dwóch województw Wielkopolski i Dolnego Śląska miało istotny wpływ na charakter, postawę, obawy czy szanse tutejszych ludzi.

Poznając fenomen historii tego nadgranicznego miasta i ludzi, którzy tworzyli tą nietypową historię i ukształtowali wiele ważnych wartości życia jako duchowi spadkobiercy, mieszkańcy  mają zobowiązania wobec Zdun. Pomimo podziałów i różnych poglądów należy wspólnie pielęgnować posiadane dobra i przyczyniać się do rozwoju miasta dla przyszłych pokoleń.

W mieście Zduny dokonały się trzy procesy alokacyjne. Pierwszy proces rozpoczął się w

średniowieczu w 1267r., a dwa pozostałe nastąpiły w czasach nowożytnych w 1637r. oraz w 1646r. Kształt dzisiejszych Zdun zawdzięczamy właśnie tym procesom.

Przedstawiając przestrzenną historię Zdun należy wspomnieć o grodzisku na Piaskach. W okolicy przysiółka Piaski (między Zdunami a Baszkowem) znajduje się wczesnośredniowieczne grodzisko z osadą przygrodową i cmentarzyskiem. Prace archeologiczne na tym terenie prowadzone były pod kierunkiem nieżyjącego już prof. Dionizego Kosińskiego, historyka z krotoszyńskiego liceum ogólnokształcącego, archeologa.

Grodzisko zlokalizowane zostało na terenie płytkiej dolinki zalewowej. Jego powstanie datuje się na koniec X w. Osada ta była jednym z grodów budowanych wzdłuż granicy między Wielkopolską a Śląskiem. Razem z innymi przygranicznymi grodziskami spełniała ważną strategiczną rolę w opanowywaniu przez pierwszych Piastów Śląska. Bezsprzecznie Zduny są najstarszym miastem w południowej Wielkopolsce. Procesy lokacyjne w przestrzeni Zdun rozpoczęły się wydaniem przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego dokumentu z 9 listopada 1261 roku, który zezwalał sołtysowi Lambrechtowi na lokację miasta. Badania, szczególnie najnowsze, wskazują na miejsce kultu św. Marcina na wschód od dzisiejszego miasta, jako ten obszar, gdzie podjęto pierwszą próbę lokacji.

Wszystko wskazuje, że pierwsza nieudana próba dała impuls do dalszej inicjatywy, która nastąpiła dzięki zabiegom biskupa Tomasza I, za zgodą księcia kaliskiego Bolesława I, która nastąpiła 16 lutego 1267 roku.

Rok 1267 można uznać za formalny początek miasta, zlokalizowanego w okolicach świątyni św. Jadwigi i św. Jana Chrzciciela.

Trzy przesłanki, które wskazują na to, że te procesy można połączyć:

  • oba dokumenty powstały w kancelarii biskupa wrocławskiego, wydane przez księcia Bolesława I Pobożnego,
  • w jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z tym samym zasadźcą Lambertem, który w dokumencie z 1261 roku występuje jako Lambrecht,
  • w jednym i drugim przypadku określono podobne przywileje dla miasta i ludności.

Dla biskupa Tomasza I miasto Zduny było ważnym punktem wpływów. Rozbudowa dóbr milickich w kierunku śląskim była utrudniona, bowiem w pobliżu powstawała rozwijająca się dynamicznie fundacja cysterek z Trzebnicy. Dążenia te mogły iść jedynie w kierunku wielkopolski. Być może w tym miejscu widział swój najdalej na północ wysunięty punkt do prowadzenia i rozszerzania swoich wpływów na tereny północne, widział Zduny jako stolicę klucza majątkowego w zastępstwie Milicza.

Milicz ze względu na swoją lokalizację wpisaną w obszar bagnisty był jak na te czasy przestrzennie o małym potencjale. Zduny to przestrzeń, okno do terenów Wielkopolski Południowej.

Zdunowskie pogranicze stało się atrakcyjnym kierunkiem zainteresowań biskupów wrocławskich. Lokacje średniowieczne miasta Zduny pojawią się w kontekście dążeń biskupów wrocławskich do opanowania terenów na północ od rzeki Baryczy.

Trzy dokumenty wokół lokacji miasta związanych jest z dążeniami biskupów wrocławskich, a w szczególności z najbardziej aktywnym hierarchą jakim był biskup Tomasz I:

  • pierwszy dokument związany z nieudaną lokacją w 1261 r. powstał w kancelarii biskupa wrocławskiego,
  • drugi z 5 sierpnia 1266 roku biskup wrocławski Tomasz I nabywa Zduny.
  • trzeci pochodzi z 1267 roku, kiedy to książę Bolesława I w Dankowie, potwierdza formalnie dokonaną rok wcześniej transakcję.

Równocześnie w tym samym dokumencie nadał tym wsiom szerokie uprawnienia, w tym zezwalając na lokacje miasta we wsi Zduny.

Biskupi wrocławscy mimo zmian właścicieli toczyli spory sądowe o prawo do własności, aż  do 1529 roku. Ostatecznie spór zakończono pozostaniem dóbr zdunowskich w rękach Jutrowskich. Nowożytne lokacje miasta dotyczyły Zdun Niemieckich i Sieniutowo i miały duże znaczenie dla ewangelickich sukienników spod Wałbrzycha. Powstanie kolejnych miast w obszarze przylegającym do Starych Zdun wiąże się z ludnością śląską, która na skutek wojny 30 letniej i związanej z nią prześladowań, na zaproszenie właściciela Piotra Sieniuty przybyła tutaj, aby znaleźć swój drugi dom. Wydanie dokumentów lokacyjnych przez Piotra Sieniutę nastąpiło 7 września 1637r. dla Zdun Niemieckich, a 10 maja 1646r. dla Sieniutowa. Natomiast przywileje lokacyjne otrzymały miasta od króla Władysława IV - Zduny Niemieckie 27 maja 1647r., a Sieniutowo 20 maja 1647r. Przywileje w języku łacińskim i niemieckim określały warunki dla miasta i przywileje dla nowo przybyłych mieszkańców.

Miasto nie mogło by powstać bez istnienia duchowego dziedzictwa – parafii. Dzieje zdunowskiej parafii związane były z kultem św. Marcina przypada na przełom XII/XIII, w miejscu pochówku legionisty rzymskiego z 400 r.n.e. Kult wokół kościoła, który istniał do 1834 roku.

Świątynia nosząca imię św. Jadwigi nie mogła powstać przed jej kanonizacją. Ta zaś odbyła się mocą bulli z Viterbo w marcu 1267 roku. Polska kanonizacja miała miejsce w sierpniu 1267r., a w maju następnego roku umarł Tomasz I wybitna postać średniowiecza. Kościół musiał być oddany wiernym między wrześniem 1267r. a majem roku 1268. Poświęcenie kościoła nie mogło więc nastąpić w święto patronki 15 października 1267r. Drugi patron to św. Jan Chrzciciel to patron równocześnie katedry wrocławskiej, gdyż biskupi  wrocławscy chcieli podkreślić własność Zdun. To były dwa duchowe filary Śląska, oboje wpisują się w historie miasta, kościoła, ale i parafii katolickiej w Zdunach. Równocześnie tradycja wrocławska wpisuje się w fundamenty pierwszej parafii, gdyż katedra św. Jana Chrzciciela i św. Jadwigi Śląskiej znajduje się również we Wrocławiu. Jan Chrzciciel był zarówno patronem miasta i jak i kościoła.

Istotny wpływ na kształt świątyni św. Jan Chrzciciela miał Ks. Antoni Baczewski, który wraz z małą wspólnotą zdunowską był w stanie wybudować piękny i monumentalny kościół. Ks. Baczewski miał pełną świadomość zagrożeń jakie stały przed wspólnotą katolicką, w obliczu zmian jakie zaszły w Zdunach po wojnie 30-letniej i w dalszej perspektywie. Za jego czasów doszło do budowy imponującej, jak na te czasy świątyni, zakończonej w 1719 roku. Wybudowanie tak imponującej świątyni pozwoliło na trwale naznaczyć swoje istnienie wspólnocie katolickiej na rubieżach dzielnicy wielkopolskiej.

Bardzo długą genezę ma kult Opatrzności Bożej i ciekawy kult świętych Aniołów. Już w 1645r. zbudowano kaplicę Aniołów Stróżów, dzięki inicjatywie ks. Jan Kurtowicza. Prawo do organizacji odpustów został nadany przez prowincjała Ojców Paulinów z Jasnej Góry Ojca Mikołaja Staszewskiego, a zatwierdzony przez konsystorz Generalny Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Oryginalnym kultem w Zdunach była cześć oddawana Opatrzności Bożej, najbliższa kaplica jest w Kaliszu. W tej części Wielkopolski ten kult jest jedyny. Odpust odbywała się w Zielone Świątki, czyli w pierwszą niedzielę lipca. Staraniem ks. Wojciecha Odorskiego, proboszcza parafii w Kobiernie oraz dziekana dekanatu krotoszyńskiego rozpoczęto budowę w 1733r. kaplicy Opatrzności Bożej, która wówczas wzbudziła powszechny podziw. W 1672r. przez proboszcza Sucharskiego pod skrzydłami aniołów powstała Kaplica murowana pod wezwaniem Aniołów Stróżów.

Małe miasteczko, które powstało w skomplikowanych procesach lokacyjnych jest fenomenem nad Borownicą.

Na kształt współczesnych Zdun składa się Trójmiasto: Zduny Polskie, Zduny Nowe oraz Sieniutowo. Wówczas miasto posiadało i łączyło:

  • trzy ratusze, szkoły, świątynie, władze,
  • trzy narody: Polacy, Niemcy, Żydzi,
  • trzy religie: katolicką, protestancką i judaistyczną,

Na dworze zdunowskim prawdopodobnie pisał swoje dzieło „Wojna domowa” Samuel ze Skrzypny Twardowski. Zapiski o Zdunach odnaleziono w Bibliotece Narodowej w Sztokholmie w pamiętniku żołnierza szwedzkiego Lytha przebywającego tutaj w latach 1702-1706.

W XVIII wieku na 600 tkaczy w całej Wielkopolsce, 464 mieszkało w Zdunach.

Ze Zdun pochodzi wiele wybitnych na ówczesne czasy postaci między innymi Jeremiasz Ernest Neufeld nadworny lekarz Augusta II i III Sasa. Ze Zdun pochodzi również Richard Pfeiffer znany prof. bakteriologii Uniwersytetu Berlińskiego, który opisał grypę. Miasto Zduny gościły znanych polityków i duchownych. W krótkim czasie w latach 1925-1927 trzy wybitne postacie nawiedziły Zduny: prezydent Wojciechowski, Prezydent Mościcki i prymas Hlond.

Granica zawsze kształtowała miasto i jego mieszkańców. Zduny jako enklawa pogranicza najpierw znalazły się w zasięgu biskupstwa misyjnego w Poznaniu, potem uległy oddziaływaniu biskupów wrocławskich, a do 1926r. biskupów gnieźnieńskich, aż w końcu powróciły do Poznania, a obecnie Zduny należą do diecezji kaliskiej. Arcybiskupi gnieźnieńscy pisali o enklawie, wyspie krotoszyńskiej wpisanej w mapę arcybiskupstwa poznańskiego, a należące do Gniezna.

W Zdunach w największym stopniu zachował się układ przestrzenny i urbanizacyjny XVII i XVIII - wiecznej zabudowy małomiasteczkowej. Tutaj w tym zakresie „Czas się zatrzymał” jak mówi przewodnik po Wielkopolsce.

Tutaj przebiegała granica między Śląskiem a Wielkopolską. Zduny graniczyły z państwami: Królestwem Czeskim, Cesarstwem Austriackim, Królestwem Pruskim, Republiką Wajmarską oraz III Rzeszą Niemiecką.

Zduny były w tym czasie miastem niezwykle tolerancyjnym, gdyż współistniały ze sobą trzy kultury. Zdunowska „rewolucja” narodowościowo-religijna w XVII wieku miała wpływ na strukturę ludności. Życie mieszkańców miasteczka Zduny na przestrzeni wieków zmieniło się. W 1600 roku miało 100 domów i 550 osób, a w przeciągu krótkiego czasu od 1635-1648 napłynęło ponad 2000 nowych mieszkańców, mówiących po niemiecku i wyznających inną religię.

W II połowie XVII w. globalny stan ludnościowy po napływie ludności z Reichenbachu czyli Dzierżoniowa wynosił, 3100 osób z tego około 600 katolików.

W konsekwencji wojen, jak i potężnych ubytków, spowodowanych epidemiami i klęskami żywiołowymi duża część ludności wymarła 1835 osób.

W 1790 roku Zduny liczyły 3670, z tego Polaków było 700. W 1841r. w Zdunach mieszkały 3.182 osoby, z tego 2227 ewangelików, 745 katolików i 210 Żydów. Każde tworzyło odrębną kulturę, odrębność narodową. 

W 1931 gościł w salonach arystokracji wielkopolskiej ambasador Francji Jules Laroche. Ambasador gościł na zaproszenie księcia Olgierda w Baszkowie i pałacu myśliwskim „Mój Raj” na Hellenopolu. Swój pobyt w dobrach księcia Olgierda wspomina: ”księżna Mechtylda, z domu Habsburg, zwraca się do służby demonstracyjnie po polsku, mimo, że cała ludność znała język niemiecki.” 11 stycznia 1933r. książe Olgierd i Mechtylda obchodzili jubileusz 20 lat małżeństwa, z tej okazji Olgierd ufundował krzyże przydrożne na terenie swoich lasów z rzeźbionymi w drewnie postaciami Jezusa. Sygnowane rokiem 1933 z tabliczką rok jubileuszowy.

Istotny wpływ w historii miasta odegrał klasztor sióstr św. Wincentego a Paulo, który w roku bieżącym obchodzi 150 lecie istnienia. Siostry od 150 lat w Zdunach służą chorym, sierotom, biednym bez różnicy na wyznanie. Początki zgromadzenia sióstr św. Wincentego a Paulo w Zdunach związane są z fundacją Tekli z Rogalińskich Morawskiej z Konarzewa z 21 listopada 1867r. Pierwsze dwie siostry przyjechały z Chełmna w osobach: s. Walerii Kaysiewicz i s. Moritz i zamieszkały w przygotowanym mieszkaniu już w 1864 roku. Siostry rozpoczęły swoją posługę na rzecz chorych, służąc jako pielęgniarki, uruchamiając mały szpitalik. Kiedy wybuchła epidemia tyfusu w 1880r. w całym mieście, opiekę nad chorymi bohatersko wypełniały siostry. W 1868r. ksiądz Ludwik Jażdżewski zakupił i przeznaczył na własność sióstr nowy domek z ogrodem. Siostry zaadoptowały go na potrzeby domu dziecka. Początkowo w domu przebywało 30 dzieci. Przy klasztorze działał Pensjonat dla dziewcząt, które za minimalną opłatą 50-60 marek rocznie uczyły się robótek ręcznych i gotowania.

W 1870r. siostry otworzyły szwalnię, która zaczęła się specjalizować w szyciu bielizny i paramentów kościelnych. Sztandary, szaty liturgiczne słynęły na całą Wielkopolskę i dalej.

W 20 - leciu siostry prowadziły ochronkę dla dzieci uczęszczało ponad 100 dzieci. Szkółka dla dzieci, która stała się miejscem krzewienia polskości. W trudnych czasach siostry wydawały ponad 200 obiadów.

Ze Żmudzi do Zdun przybyła siostra Waleria Krysiewicz, która została pierwszą przełożoną klasztoru. O jej działalności pisał przewodnik Katolicki w 1896. „Siostra  Waleria Kaysiewicz przełożona klasztoru w Zdunach, urodziła się na Litwie-Żmudzi w 1826r. z rodziców Dominika i Anny Pawłowskich. Powstanie Listopadowe pozbawiło rodziców majątku i zmusiło ich do ucieczki do Wielkiego Księstwa Poznańskiego. W młodym wieku, bo ledwie 22 latach licząc, przejęta tym samym duchem, który ożywiał nieśmiertelnej pamięci jej brata Ojca Hieronima Kaysiewicza, poświęciła się służbie przez blisko 50 lat … „godne dla ojczyzny pokuty owoce czyniła.” Po powrocie z Paryża, po 20 letniej pracy w innych klasztorach, zostaje powołana na przełożoną do klasztoru w Zdunach w 1872 , gdzie służyła przez 28 lat.” Odeszła w 1896 w wieku 70 lat, żegnana przez tłumy Zdunowian: Polaków, Niemców, Żydów. Zduny wspierały dzieci z ewakuowanych kresów wschodnich w 1920 i z Powstania Warszawskiego. Kiedy ewakuowano kresy wschodnie w okresie wojny polsko – bolszewickiej do zdunowskiego domu dziecka trafiło 60 dzieci z tzw. kresów do czasu zgłoszenia się po nie ich rodziców. W zdecydowanej większości pozostały pod klasztorną opieką do uzyskania pełnoletniości. Tutaj tuż po zakończeniu wojny przywieziono do domu dziecka 50 dziewcząt sierot z Powstania Warszawskiego. Dziewczyny przebywały do końca 1953r., kiedy to komuniści odebrali siostrom prawo do opieki nad zdrowymi dziećmi.

W 1952 r. do Zdun przybyła Siostra Teresa Wołyńska, która przez ponad 30 lat prowadziła ochronkę w zakrystii. Siostra Teresa wychowywała całe pokolenia. Odeszła w 1999 roku, a pogrzeb jej zgromadził rzesze ludzi.

Zduny miały szczęcie na wielkie postacie między innymi ks. Baczewski, ks. Jażdżewski, s. Krysiewicz, ks. Jaśkowski, ks. Skoneczny, Olgierd Czartoryski, Zagończyk, Wieczorek Kazimierz, które pozytywnie wpłynęły na rozwój miasta i jego historię.  

Zduny nie dały się zgermanizować. Pod względem narodowościowym miasto Zduny należało do ośrodków o zdecydowanej przewadze ludności niemieckiej. Niektórzy nazywali Zduny miastem niemieckim.

O trudnym położeniu Polaków i katolików w okresie zaborów można wyczytać z akt parafii, bo trudno było czynić posługę kapłańską. Mimo to mała parafia pod przewodnictwem swoich duszpasterzy potrafiła zachować swoją formację religijną: ks. Wagner, ks. Frank, ks. Jażdżewski.

 Ale jak pisał ksiądz Frank: „ mieszka tutaj również spora grupa wiernych, którzy potrafią pokazać piękno religii katolickiej, bo tylko takowym sposobem, przy łasce bożej, unikną tutejsi dobrzy pobożni parafianie sideł szatańskich.”

Ze zdunowskiej parafii wyszedł List podpisany przez 143 ojców w obronie polskości szkoły w Zdunach i nadzoru księdza Jażdżewskiego nad szkołami elementarnymi. List ten wydrukowano w języku polskim i niemieckim we wszystkich katolickich gazetach na terenie Prus jako wzorzec dla innych.

 W Perzycach, podległej parafii Zduny. Nauczyciel Jan Trypliz – katolik wsławił się swoją patriotyczną postawą, bo mimo zakazu władz pruskich nauczał dzieci religii: pieśni, katechizmu po polsku. Pan Jan przyjaźnił się z ówczesnym proboszczem. Wizytacje dziekańskie, czy biskupie wyraźnie pokazują z jaką swobodą dzieci udzielały odpowiedzi po polsku na zadawane pytania z katechizmu.

Pan Krzyżanowski z Konarzewa i Ksiądz Jażdżewski nasi posłowie obrońcy polskości.

Podczas wiecu w Zdunach 7 sierpnia 1872, zgromadziło się wielu światłych, patriotycznie nastawionych obywateli różnych stanów, księży z dziekanem Keglem i ks. Jażdżewskim proboszczem zdunowskim na czele. 

Pan Krzyżanowski wygłosił długie patriotyczne przemówienie. Najpierw odniósł się do obecnej sytuacji narodu polskiego, zaznaczając, że:

 „Naród nasz w niezmiernej swej większości  jest przeważnie katolicki, historia i tradycja nasza z katolicyzmem nas wiążą, obecnie katolicyzm w temu morzu niemieckim, w którym mamy utonąć, tworzy jedną z głównych warowni odrębności naszej”. Katolicyzm stanowi wielką siłę w żaden sposób  niepojętą dla zaborców. Stąd skoro Niemcy uderzają w zasady katolickie to tak naprawdę „podkopują tym samym byt narodowy i wymierza ojcobójczy cios przeciw temu, co u nas z świetle i nietykalne uchodzić powinno.”

Mówca uzyskał gromkie oklaski i aplauz, gdyż mowa ta wyzwoliła wielki entuzjazm oraz poczucie dumy narodowej.

”My Polacy, mówił mimo wszelkich usiłowań stoimy od przeszło lat 100 na gruncie ściśle katolickim i narodowym. Od szkoły żądać trzeba by wychowywała dziecko 1) na prawego wyznawcę prawd bożych, 2) na pożytecznego członka rodziny, 3) na prawego obywatela.”. Podkreślał, że młody człowiek bez wychowania narodowego wychodzi ze szkoły bez narodowości, a bez wychowania religijnego wychodzi nihilista. Krzyżanowski powtarza wielką prawdę o wychowaniu w szkole do wartości.”

W Zdunach powstała słynna fabryka cukru oraz najstarsza kaflarnia. Cukrownia Zduny była Głównym zakładem przemysłowym w Zdunach przez ponad 120 lat. A Kaflarnia Zduny jest najstarszą kaflarnią w Polsce. Jej historia sięga 1858 roku.

Przez miasto przebiegał Południowy front Powstania Wielkopolskiego. Wielcy księża patrioci: Ks. Jaśkowski w Zdunach i ks. Skonieczny w Baszkowie byli bardzo zaangażowani w powstanie. To z ich inicjatywy powołano Straż Ludową czyli lokalne szeregi oddziałów powstańczych. Główna kwatera powstańcza znajdowała się na Borownicy w domu Państwa Snadnych.

Walki symbolizuje pomnik na miejscu przebiegającej linii frontu „Szaniec Wielkopolski”.

Ks. Skonieczny w Baszkowie w swych wystąpieniach tak nawoływał do walki o niepodległość: „Dziś bije godzina sprawiedliwości, w której zaborca pruski musi jej zwrócić. Stąd wierzymy niezachwianie w zwycięstwo naszej Polskiej sprawy. Opatrzność Boża czuwa nad naszą Ojczyzną (…)  przyjazd Paderewskiego był tą przysłowiową iskrą, ale tymi, którzy je przygotowali były narodowo uświadomione rodziny polskie. Rodzice musieli zaszczepiać i rozwijać przy ognisku domowym w duszach i sercach młodzieży najwyższe i najświętsze ideały miłości Boga i Ojczyzny”.

Niemcy długo przeciwstawiali się oddaniu Zdun Polsce. Ostatecznie w lutym 1919r. po ciężkich walkach udało się przywrócić miasto do macierzy. Pod Zdunami zginęło 48 powstańców.

W Zdunach na cmentarzu znajduje się pomnik – grób powstańców. Pomnik ku czci poległych mieszkańców Baszkowa z 63 nazwiskami z tej wioski poległych w I wojnie, powstaniu, wojnie polsko-bolszewickiej.

Pierwszym powstańcem, który zginął był Karol Masłowski.

Organizacje w większej części wyznawały wartości: Bóg – Honor –Ojczyzna, gdzie kształtowały się charaktery ludzi, którzy byli zdolni dla ojczyzny dać najwyższa cenę. Tak wyglądała „ szkoła” kształtowania patriotów.

Według danych z 1931r. działało w Zdunach 30 organizacji, nie licząc organizacji ściśle religijnych jakimi była między innymi Akcja Katolicka. W Zdunach działały również organizacje:

  • Towarzystwo Powstańców i Wojaków,
  • działało prężnie Harcerstwo,
  • Katolickie Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej i Żeńskiej,
  • Towarzystwo Gimnastyczne Sokół,
  • Koło Śpiewacze Harmonia,

W Zdunach wojna zaczęła się dnia 1 września 1939r. o godzinie 2.00 w nocy na odcinku Chachalnia Ujazd. W tym miejscu doszło do pierwszej granicznej potyczki. O godz. 4.00 183 pułk Landwery Milickiej przekroczył granice w rejonie Ujazdu i Chachalni. Zduny znalazły się poza linią frontu, 56-pułk piechoty krotoszyńskiej bronił Krotoszyna. O godzinne 11.00 swastyka zawisła na ratuszu.

1 września 1939r. wyruszył ze stacji w Krotoszynie pociąg dla rodzin urzędniczych, który miał ewakuować z terenów nadgranicznych. Pociąg został zbombardowany pod Kołem. W pociągu tym znajdowało się 25 Zdunowiaków – prawie wszystkie dzieci dyrektora szkoły Pana Sztefka.

Z terenów Ziemi Zdunowskiej wysiedlono z Baszkowa 178, Bestwina 127, Chachalni 61, z Konarzewa 310, z Perzyc 126, ze Zdun 600 osób razem daje to: 1402 osoby.

Zduny to miasto patriotów. 140 mieszkańców brało udział w kampanii wrześniowej 1939 roku, a 25 poniosło śmierć.

24  Zdunowiaków poległo na frontach II wojny.

Drużyny im. Zawiszy Czarnego prowadziły działalność w konspiracji: nasłuchy, wydawano  gazetkę Zagończyk – redakcja w rękach Franciszka Jaskulskiego, brata Stefana, siostry Anny.

Franciszek Jaskulski i Ignacy Markowski nawiązali kontakt z ZWZ. Wielu Zdunowiaków rozpoczęło działalność konspiracyjną. Inni nieśli pomoc ludziom, którym zginęli najbliżsi.

Na Trafarach i Rochach w ziemiankach mieli swoje kryjówki ukrywający się żołnierze podziemia.

W Zdunach działali Emisariusze Szarych Szeregów - Pan Komorowski, a w AK Czesław Bardzik.

W obozach koncentracyjnych zginęło 46 osób.

Wśród Zdunowiaków są także żołnierze wyklęci: Franciszek Jaskulski – aresztowany w Jedlni-Letniko 26 lipca 1946r., a 16 lutego 1947r. o godz. 13.10 w Środę Popielcową został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny w Kielcach. Za pośrednictwem swojego spowiednika pożegnał się z żoną któremu przekazał ostatnią informację dla żony: „Niech moi synowie miłują Boga w swoim życiu”.

     Zdunowiacy to ludzie pracowici, utrzymujący się z pracy własnych rąk. Z ziemi, rzemiosła, drobnego handlu, pomocy innym, ale i służby dla innych – w średniowieczu i później. To ludzie mający silne poczucie własności i wspólnoty, bo żyli w terenie nadgranicznym, gdzie często następowały zmiany. To ludzie ceniący tradycyjne wartości budujące ich tożsamość, o silnym poczuciu autoidentyfikacji, zwłaszcza w czasie spotkania wielu kultur, religii, narodów. Wszystko to opierało się o wspólnotę: rodzina, organizacja, kościół.

Spotkanie trzech narodów, religii zaktywizowało wspólnoty do wzmacniania swoich wartości: rozwój charakterystycznej dla nich pobożności, aktywizacja społeczna, edukacyjna, gospodarcza, patriotyczna. Ale równocześnie szukanie dróg porozumienia: budowania tolerancji, dialogu, kompromisu, współdziałania. Z trzech miast stało się jedno.

Zdunowiacy to ludzie pogranicza – granica kształtowała postawy, charakter, wartości. To sprawiało, że ważne dla nas były silne wartości, podatni na kłótnie, sprzeczki jak to słowianie.

Zdunowiacy to ludzie, którzy zawsze potrafili się samoorganizować, walczyć o swoje zwłaszcza kiedy próbowano im to odebrać: okres germanizacji, walka o wolność, walka o byt etc. Zdunowiacy to ludzie o głębokich postawach patriotycznych.

Z tych cech i wartości powinniśmy być dumni. Bądźmy więc dumni ze swojej historii i w tym poczuciu starajmy się być krzewicielami tych wartości, które zostały wypracowane przez wielki, przez tych znanych i nieznanych mieszkańców tego nadgranicznego miasta: wiara, wierność tradycji zwyczajów, obyczajów, kultu, tolerancja, mądre otwarcie na innych, współdziałanie, docenianie i radość z sukcesów innych.

Doceniajmy to, co mamy, co się udaje w tym mieście zrobić mimo przeszkód. Doceniajmy ludzi, bo wielu wspaniałych ludzi żyje i wywodzi się z tego miasta.

Nauczmy się pięknie różnić, doceniając wszystko to, co inni mają ważnego do powiedzenia.

Stwórzmy dla naszych dzieci piękny świat ich dzieciństwa, świat życzliwości, małych i dużych szans.

My tutaj, dzisiaj nie jesteśmy skażeni wielką polityką i dlatego stać nas na to, żeby pokazać światu, że mimo dzielących poglądów jesteśmy w stanie działać razem i budować wspaniałą przyszłość.

Niesiemy zawsze obraz miejsca, w którym żyjemy, kraj dzieciństwa, młodości, wzrastania
 i rodziny w swoim wyobrażeniu, swoim sercu i głęboko w duszy. Niesiemy go wszędzie, gdziekolwiek się znajdziemy Stąd jawi się nam miasto jako coś materialnego, ale i duchowego, albo jeszcze coś więcej.